słony, słodki, kwaśny, gorzki - standard
umami - gratis
tłusty - nowość

siódmy - poczujesz, gdy przymkniesz oczy

piątek, 1 czerwca 2012

Ja papryczę!

Wieczorem pytam się jakiegoś dziecka, które pałęta mi się po domu:
- Skarbeńku, co zjemy jutro na obiad?
- Pulpety w sosie!
Myślę sobie - oka, dawno nie było pulpetów, mam zmieloną łopatkę w zamrażalniku, nie swoją ofkors - może być.
- A w jakim sosie, kotku?
- Nie wiem.
Z racji, że na pierwsze będzie jeszcze wczorajszy czyli dzisiejszy krem z pomidorów, pomidorowy odpada z punktu.
- Koperkowy może być?
- Nie.
- A może czosnkowy?
- Nie wiem.
No to czad. Nic to, myślę sobie, że do jutra coś wymyślę. No i wymyśliłam - faszerowaną paprykę:P




























Konieczne bardziej lub mniej będą:

  • papryki sztuk 2
  • mięso mielone ok. 300 g
  • 1 cebula
  • 1-2 ząbki czosnku
  • świeży koper
  • sól
  • pieprz
  • 1-2 szklanki bulionu




























Aby nie przedłużać - zaczynamy od farszu: mięso mieszamy z cebulą pokrojoną w drobną kosteczkę (ach te zdrobnienia:P), dodajemy posiekany koper i zmiażdżony czosnek, jak ktoś lubi. Jak ktoś nie lubi, może pominąć ten punkt programu, lub zastąpić go innymi ulubionymi przyprawami. No naprawdę nie ma żadnego przymusu. Dalej dodajemy sól, i jak ktoś lubi mocno popieprzyć, to też niech sobie nie żałuje. Bierzemy teraz dwie dorodne papryki i ciachamy je mniej więcej w 1/3 wysokości. Patroszymy ze zbędnych wnętrzności typu jakieś pestki itepe, i napychamy farszem. A, jeśli farsz jest zbyt zbity, można dodać do onego odrobinę wody. Teraz szukamy czystego garnka. Jest? ;) Stawiamy pionowo nasze papryki, nakrywamy oryginalnymi deklami, zalewamy gorącym bulionem i dusimy sobie do momentu, aż mięso zmieni kolor, ale nie na czarny. No jakieś 30-40 minut tak na oko.


























Można polać bulionem. Można dorobić sos na bulionie. Można wymyślić coś całkowicie innego. Na przykład pulpety. Ale nie trzeba. Naprawdę nie ma żadnego przymusu ;)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz