Polędwiczki wieprzowe należą do ulubionego przeze mnie fragmentu zwierzęcia z rzędu parzystokopytnych zwanego potocznie świnią. Właściwie mogę je robić z zamkniętymi oczami i zawsze wychodzą dobre - ot, taki to wdzięczny materiał do gotowania:) Najchętniej przyrządzam polędwiczki na patelni grillowej, wcześniej urządzając im kąpiel w marynacie. Konfiguracji składników marynaty jest niezliczona mnogość, dziś proponuję poniższą.
Dla trzech osób należy przygotować:
- ok. 500 g świeżej polędwiczki wieprzowej
- 1 pomarańczę
- kilka śliwek węgierek
- kieliszek czerwonego półwytrawnego wina
- mała papryczka chili
- 2 łyżki sosu sojowego
- garść świeżego tymianku
- liść laurowy
- ziele angielskie
- 1 suszone lub świeże chili
- otarta skórka i sok z połowy pomarańczy
- szczypta cynamonu
- 2-3 ząbki czosnku
- sól, pieprz
- olej słonecznikowy lub rzepakowy
- masło
- patelnia grillowa
Polędwiczkę myjemy i pozbawiamy ewentualnej błony. Kroimy na ukośne kotleciki grubości palca i delikatnie rozklepujemy palcami. Ja robię to tak, jakbym odrobinę zniecierpliwiona pukała do drzwi sąsiada, u którego zasiedział się mój osobisty mąż. Następne w skali siły byłoby pukanie do drzwi sąsiadki w analogicznej sytuacji. Reasumując, pukamy stanowczo, acz delikatnie. Dobijać się będziemy przy karkówce ;) Solimy i pieprzymy z obu stron.
Następnie przygotowujemy marynatę - mieszamy płyny z rozdrobnionym tymiankiem, chili i czosnkiem, ścieramy skórkę pomarańczową wprost od naczynia i w tym momencie zaczyna nam pięknie pachnieć w kuchni. Dodajemy szczyptę lub dwie cynamonu. Wkładamy mięso do marynaty, pozostawiamy w niej przynajmniej na kilkanaście minut. Ta marynata wyszła mi dość ostra, więc ilość chili proponuję dobrać indywidualnie w zależności od posiadania gaśnicy na podorędziu bądź nie;)
Rozgrzewamy patelnię grillową, może nie do czerwoności ale tak, żeby skwierczała podczas próby wody. Smarujemy pędzelkiem nasączonym w oliwie powierzchnię naczynia i obsmażamy mięso z każdej strony przez kilka minut. Zbyt długie poddawanie polędwicy wysokiej temperaturze powoduje jej zgumowacenie, z drugiej strony nie może być różowa w środku, bo surowej wieprzowiny nie jemy i kropka. Dlatego optymalny czas smażenia każdy musi sobie sam wypracować w swoim naturalnym środowisku kuchennym:) Usmażone kawałki odkładamy na bok, żeby odetchnęły po wyczerpujących zabiegach. Na patelnię wylewamy marynatę, zagotowujemy, wkładamy plasterki pomarańczy i przepołowione, wydrylowane śliwki. Podsmażamy owoce do miękkości, ale tak by zachowały formę. Odparowujemy sos, dodajemy odrobinę masła, doprawiamy ewentualnie do smaku przyprawami, których użyliśmy do marynowania. Podajemy natychmiast. Najlepiej w towarzystwie wina wchodzącego w skład płynnej części przepisu.
Jako tło tym razem posłużył makaron pełnoziarnisty i krucha sałata z winegretem, trochę niewidzialna ;)
Fajnie wygląda, zwłaszcza ta marynata :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nawet smaczne było ;) Myślę, że ta marynata spokojnie da radę także do innych mięs :)
OdpowiedzUsuń