Nie, nie. Jeśli ktoś się zasugerował jakby lokowaniem produktu w tytule, to bardzo mi przykro, ale nie. W tym przepisie nie wystąpi ani gram margaryny. Ani zresztą w żadnym innym na moim szanownym blogu. Margarynie mówimy stanowcze: spiii... idź stąd szybko znaczy. Margaryna to zło w czystej postaci. Natomiast oczywiście, naturalnie i z pewnością występuje, jak nietrudno się domyślić, conoco? Baaa-naan. Oraz kilku innych aktorów, tworzących ciastową ramę dla tego inspirującego owocu.
Obsada:
- 200 g masła
- 2 szklanki mąki tortowej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szklanka cukru
- 5 łyżek kakao
- 4 jajka
- 4 banany
- garść suszonych moreli
- garść suszonej żurawiny
- garść migdałów w płatkach i/lub w słupkach
Fabuła:
Kostkę masła w pokojowej temperaturze oraz atmosferze wrzucamy w jakieś odpowiednie naczynie i zasypujemy szklanką cukru. To ważne aby atmosfera była pokojowa, ponieważ jak wiadomo, gotowanie w przypływie złości obraca się przeciw gotującemu. Samo niestety się nie ugotuje, a tym bardziej nie pomiesza, więc sięgamy po mikser i zgrabnym gestem wprawiamy w ruch metalowe odnóża. Miksujemy do uzyskania gładkiej masy <trochę trwa>. Wbijamy jajko, miksujemy. I tak jeszcze trzy razy, aż do wyczerpania jajek. Mąkę przesiewamy <nuda> najlepiej wprost do naczynia z substancją maślano-jajeczno-cukrową, dodajemy kakao, proszek do pieczenia, i ostatnimi pociągnięciami miksera doprowadzamy do prawie ostatecznego połączenia składników.
Wcześniej lub później siekamy morele, żurawinę i banany. Pierwsze i drugie drobniej, trzecie na ćwierćplasterki. Albo jak tam sobie wymyślicie.
Owoce dodajemy do masy i zostaje jeszcze wybrać, czy chcemy użyć migdałów w płatkach, czy w słupkach, chyba że zrobiliśmy to już w sklepie. Ja nie mogłam się zdecydować (norma) i wykorzystałam jedne i drugie.
Ciasto pakujemy w kwadratową blaszkę 25x25 cm,wyścieloną papierem do pieczenia lub wysmarowaną tłuszczem i posypaną bułką tartą. Można posypać po wierzchu resztkami. Pieczemy około 50-60 minut w 180 stopniach tego, jak mu tam, Celsjusza.
dopiero jak przeczytałam posta to przeszła mi przez myśl kryptoreklama. ale nic dziwnego! mam takie samo zdanie na temat margaryny ;)
OdpowiedzUsuńNa mojej liście jest jeszcze parę innych szatańskich produktów ;)
UsuńUwielbiam bananowe wypieki :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj kiedyś zrobić ten - rewelacja :)
UsuńCzekam! :) A może uda Ci się też strzelić fotkę? :)
OdpowiedzUsuńFajne to ciacho! I piosenka tez fajna, taka lekka i przyjemna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Staram się też w miarę lekko gotować, dlatego czasem można pozwolić sobie na ciacho ;)
UsuńOoo, widzę, że się udało :) Cieszę się, że natchnęłam byłam :)
OdpowiedzUsuń