Aby wszystko się odbyło szczęśliwie, po bożemu, oraz jak należy - idziemy grzecznie do sklepiku i kupujemy, co następuje:
- 250 g ciasteczek owsianych w czekoladzie
- 70 g masła
- 750 g półtłustego twarogu, zmielonego co najmniej dwukrotnie - bez oszukaństw, gotowiec nie działa ;)
- 2 jajka
- 4 żółtka
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 200 g cukru
- około pół szklanki kwaśnej śmietany 16-18%
- 200 g wiśni - mogą być świeże lub mrożone, ja tym razem użyłam owoców z kompotu
- 100 g dobrej gorzkiej czekolady, min. 70% (70 g do sernika + 30 g do dekoracji)
A potem odhaczamy punkcik po punkciku:
- W większym garnku zagotowujemy wodę, w ilości odpowiadającej mniej więcej 1/3 wysokości garnka.
- W większy garnek wstawiamy mniejszy garnek, najlepiej tak, aby nie był zanurzony w wodzie, tylko ogrzewał się parą z większego garnka.
- W mniejszy garnek wrzucamy masło, aby delikatnie się rozpuściło. W celu wspomożenia mieszamy.
- Do rozpuszczonego masła dodajemy ciasteczka owsiane i miąchamy, najlepiej drewnianym tłuczkiem, tak długo, aż powstanie masa konsystencją przypominająca mokry piasek w nadmorskim kurorcie. Kurort wybierzcie sobie sami.
Zabieramy się za clue programu, czyli masę serową. Zmielony twaróg, całe jajka, żółtka, mąkę ziemniaczaną, cukier oraz śmietanę rzutem prostym umieszczamy w misce i miksujemy na gładką masę.
Na Ciasteczkowy Spód wylewamy 1/4 masy serowej, wykładamy część owoców i oprószamy częścią czekolady. Następnie znów wylewamy kolejne 1/4 masy serowej, wykładamy część wiśni i oprószamy czekoladą. I tak sobie postępujemy do wyczerpania masy serowej, wiśni i czekolady, czyli jeszcze ze dwa razy. Czekolada nie powinna być ostatnią warstwą przed pieczeniem, ale za to mogą być nią wiśnie.
Można też podzielić masę na dwie części, jeśli bardziej nam się spieszy - akurat tutaj tak zrobiłam - też nie będzie tragedii.
Przygotowany wstępnie serniczek zasuwamy do pieca rozgrzanego do temperatury 180ºC na około 1,5 godziny. W zależności od pieca i foremki, jaką aktualnie dysponujecie, czas może ulec wydłużeniu lub skróceniu. Można powiedzieć - takie zakrzywienie czasoprzestrzeni, zależne tylko i wyłącznie od umiejętności Waszego urządzenia kuchennego;) Upieczone ciacho należy bez zbędnych, nerwowych ruchów wystudzić w piekarniku, a następnie włożyć na całą noc do lodówki. Zanim uraczymy nim ciocię Halinkę i wujka Zenka, posypujemy całość startą czekoladą.
No sernik wygląda świetnie z tymi wiśniami i czekoladą, musi być przepyszny :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) jest naprawdę godny polecenia - lekki, niezbyt zbity, wilgotny i nie za słodki... prze-pyszny :)
Usuńsernik, oj taak! a ten Twój to taki ładny jest ;]
OdpowiedzUsuńchyba się skuszę.
dzięki :)
UsuńCo tam goscie, dla siebie bym taki sernik upiekla :)
OdpowiedzUsuńhe he :)
UsuńAle fajny sernik :),a ja myślę, że po godzinie i takim serniku impreza się tak rozkręci, że znowu ciotunię i wujka bedzie chciało się zaprosić :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńistnieje takie niebezpieczeństwo ;))
Usuń